Zielone sukienki to z pewnością nie jest łatwy temat, ale zarówno projektanci nie rezygnują z ich projektowania, jak i my nie rezygnujemy z ich noszenia. Kluczem do sukcesu jest dobranie odpowiedniego odcieniu i wtedy zielone sukienki działają na naszą korzyść. W ostateczności możemy się zdecydować na sukienkę w pastelowym kolorze, która pasuje właściwie do każdego. W najlepszej sytuacji są brunetki i im możemy zazdrościć :), bo do ich karnacji pasuje każdy odcień zielonych sukienek. Czasem jeśli nie mamy pomysłu, można się posłużyć inspiracjami, których w necie jest cała masa. Albo po prostu poradzić się kogoś, kto szczerze nam doradzi. Zielone sukienki na pewno mają ogromny potencjał, który- mam wrażenie- jakoś jeszcze pozostaje trochę niewykorzystany. Kiedy myślę sobie, ile zielonych sukienek widziałam na imprezach, na których byłam ostatnio, to wcale nie jest ich tak wiele. To szansa, aby zaistnieć, bo konkurencji jak na razie nie mamy zbyt dużej:)
 
Kiedy tak sobie prześledziłam w myślach wszystkie okazje z kilku ostatnich lat, zdałam sobie sprawę, że właściwie na żadnej z nich nie widziałam żadnej pani, która nosiłaby zieloną sukienkę- o sobie nie mówię, bo to zdecydowanie nie mój kolor:) Czyżby zielone sukienki były rzeczywiście takim trudnym orzechem do zgryzienia? Wygląda na to, że tak, bo jakoś chętnych nie widać:) Jedynym wyjątkiem było pojawienie się butelkowej zieleni, ale i ona jakoś długa nie zagrzała miejsca i nie widzę, aby cieszyła się jakimś wyjątkowym powodzeniem. Zielone sukienki i w ogóle ciuchy w tym kolorze dość trudno się nosi, bo moim zdaniem to kolor, który jak mało który:) odwraca uwagę od twarzy. Może jednak dałoby się coś z tym zrobić. Ja jednak napotykam problem już na etapie dobierania dodatków, bo nie wiem czy żółty na przykład pasuje, czy czerwony pasuje, czy szary i tak dalej. Powinna się sprawdzać zasada z koła barw. Według niej kolory, które leżą naprzeciwko siebie dobrze do siebie pasują i się uzupełniają. Ale na przykład burgundowy wcale nie leży naprzeciwko butelkowej zieleni:) I co ? Chyba jednak zielone sukienki zostawię na później,a postawię na razie na bardziej sprawdzone połączenia.
 
W poprzednim poście o retro, teraz natomiast chciałabym się przyglądnąć zielonym sukienkom, które pojawiają się ostatnio w pracowniach artystycznych. Pewnie skłoniła mnie do tego pogoda, bo już na pewno wszyscy czekamy na odrobinę zieleni. Designerskie zielone sukienki nie są z pewnością takimi, które spotkamy często. Sam kolor zielony jest dość trudny i za pewno nie prezentuje się tak okazale, jak na przykład czerń. Nie brakuje jednak odważnych, którzy decydują się na takie projekty. Moją uwagę przyciągnęła jedna zielona sukienka, która trzeba to przyznać, jest zupełnie wyjątkowa. Mozna się spierać co do jej urody, natomiast trzeba oddać Barskiej honor za świetny pomysł oraz idwagę- i cierpliwość:)- w jego realizacji. Sukienka jest utrzymana trochę w indiańskim stylu i w całości zrobiona na drutach. Podziwiam za wytrwałość. Więcej sukienek, mniej czy bardziej wymyślnych, mozna znaleźć także w innych pracowniach, wciąż jednak nie jest to kolor bardzo popularny.